Wysoka inflacja zjada nasze oszczędności, a rynek jest coraz mniej przewidywalny. Nie tylko wpłynęła na niego pandemia, ale teraz kształtuje go wojna i sankcje. Trudno sobie poradzić i zainwestować swój kapitał, w taki sposób, aby go ochronić. Jak sobie radzimy i w co inwestujemy, gdy emocje biorą górę nad rozumem, a wszystko wokół drożeje?
„Chowanie” pieniędzy
Problem z inflacją tkwi przede wszystkim w tym, że trudno przed nią uciec w instrumenty, które są stabilne i utrzymują stały dochód. Niestety, potrzebne są radykalne rozwiązania, a zarobek zaczyna być ryzykowny. Tylko trudno w ten sposób inwestować środki, które gromadziliśmy z myślą o „czarnej godzinie”, czyli o poduszce finansowej. Zwłaszcza że, narażamy wówczas pieniądze na jeszcze jedno ryzyko. To brak płynności i możliwości szybkiego wyjścia z inwestycji. Na co najczęściej się decydujemy?
Obligacje Skarbu Państwa
Papiery wartościowe emitowane przez skarb państwa za pośrednictwem Ministerstwa Finansów cieszyły się ogromną popularnością praktycznie od początku pandemii. Przy niskich stopach procentowych i praktycznie zerowym oprocentowaniu depozytów, szczególnie te o zmiennej stopie, indeksowanej inflacją czy stawką WIBOR wydawały się atrakcyjnym wyborem. Trudno powiedzieć, czy teraz ta sytuacja ulegnie zmianie: być może nasz skarb państwa nieco obawia się spadku zainteresowania, bo wypuszcza teraz premiowane inflację, które dają szanse na wzięcie udziału w losowaniu dodatkowej premii. Być może wynika to z obawy przed spadkiem zaufania do obligacji, w związku z zawieruchą wojenna. W końcu, gdyby Polska w jakikolwiek sposób zaangażowała się w problem Ukrainy, nasza wiarygodność spadnie.
ETF, fundusze inwestycyjne, akcje
Bardzo trudno jest oszacować, ilu Polaków zdecydowało się na te nieco bardziej opłacalne, za to ryzykowne inwestycje. Pewne jest, że słowacka platforma inwestycyjna Finax pozyskała w połowie ubiegłego roku 110 milionów złotych. Tylko nasza wiedza inwestycyjna jest nadal niska, a strach przed utratą choćby części kapitału mocno nas blokuje.
Nieruchomości
Bezdyskusyjnie była to ukochana inwestycja Polaków, a niskie stopy procentowe i łatwo dostępne kredyty hipoteczne bardzo sprzyjały rynkowi nieruchomości. Na razie trudno prognozować, czy ten trend się odwróci. Na pewno pieniądz z kredytu hipotecznego, przestaje być najtańszy, o zdolność coraz trudniej, a dodatkowym czynnikiem „odstraszającym” może być brak płynności. Z drugiej strony ukraińscy uchodźcy na razie napędzają rynek najmu.
Złoto
Ostrożne szacunki firm, które obracają kruszcami, wskazują, że na koniec 2021 roku mieliśmy w naszych domach ponad 10 ton złota. Ponad 230 ton ma na składzie nasz bank centralny, przy czym spore zakupy robione były właśnie w ubiegłym roku. Co z tego wynika? Nie tylko inwestorzy indywidualni, ale i rządzący są pewni siły tego kruszcu, który jest idealnym zabezpieczeniem pieniądza w długim terminie i stabilizuje portfel.
„Twarde” waluty
To zupełnie nieszacowane, a przynajmniej bardzo trudne do oszacowania, ale jest pewne, że Polacy w sytuacjach trudnych kierują swoją uwagę na „twarde” waluty. Ciężko podać liczby i stwierdzić, jak wielu z nas ustawiło się w kolejkach po dolary, euro i franki, ale kolejki w kantorach i pod bankami są faktem, podobnie jak gwałtowne wzrosty kursów, które bank centralny musiał stabilizować, „rzucając” dodatkową walutę na rynek.
Gotówka
Początek pandemii oznaczał kolejki przy bankomatach. Praktycznie dwa lata później, wraz z rozpoczęciem inwazji Rosji na Ukrainę przeżyliśmy powtórkę wydarzeń. Polacy masowo ruszyli wypłacać pieniądze. Po co? Pieniądze pod poduszką na pewno nie są bezpieczne, natomiast jasno w tego wynika, że nasze zaufanie do „wirtualnego” pieniądza jest nikłe i w sytuacjach zagrożenia bardziej cenimy fizyczne banknoty, które zwyczajnie można wziąć do ręki.